Favikona stworzona przez alatum
2013-05-21

Dzienniki Kłamcy 2

Nie wiem co mnie wzięło, żeby w nocy brać się za drugą część. Jaka dziwna wena. I to przez jedno zdanie, które wpadło mi do głowy: "Zaczął nucić jakąś szybką, nieznaną mu melodię" Wyłączyłam Opere i weszłam na blogspota. Komary. To wszystko wina komarów.
Wnioski z dzisiejszego... czegoś: Jak Harry jest nieprzytomny to ma takie myśli jak ja. I czasem też normalny tok myślenia.
Czytaj: Harry to pojeb.
~~~~~~~~
Harry żył. Żył i odczuwał to całym swoim, cholernym bólem. Jakim cudem? Przeżył kolejne śmiertelne zaklęcie? Nie, to nie możliwe. Miał cholernego farta ale to była przesada.
Całe ciało Chłopca-Który-Nadal-Dychał odczuwało bolesne skutki rzucanych na niego klątw. Ale czuł też coś dużo gorszego. Nieokreśloną pustkę, brak. Jakby rzucona na niego przez Voldemorta klątwa wyrwała z niego coś. Kawałek jego jestestwa.
I strasznie pragnął się czegoś napić.
Otumaniony bólem i strachem niemal nie usłyszał jak drzwi otwierają i zamykają się a ktoś zbliża się do niego. Cicho, niczym kot.
Wybraniec nawet nie podniósł wzroku. Zaciskał szczękę w oczekiwaniu na klątwę. Ale tortury nie nadchodziły. Wręcz przeciwnie. Postać nad nim wymamrotała jakieś zaklęcie i więzy oplatające jego kostki i nadgarstki zniknęły.
Potter z obawą uniósł wzrok i otworzył szeroko usta w niemym szoku.
Malfoy.
Malfoy go ratuje.
Przełknął ślinę i otworzył ponownie usta, by coś powiedzieć ale spojrzenie młodego ślizgona było takie jak pewnego dnia w Wielkiej Sali.

Zamknij się Potter albo rozsmaruje ci twarz po podłodze.

Bardzo wymowne.
Draco złapał go za ramię, mocno ściskając i poderwał Pottera z krzesła, na co ten zareagował z cichym jękiem, jego ciało niekontrolowanie drgało.
Mordercze spojrzenie.
Harremu przyszła do głowy nie do końca przytomna myśl, że Malfoy mógłby zarabiać na takich spojrzeniach i posłusznie podążył za chłopakiem w stronę kominka.
Nie był do końca pewien czemu to robi. Posłusznie jak baranek dreptał za swoim szkolnym prześladowcą.
Musiał to przemyśleć. Ale później. Jak ślizgon przestanie go mordować spojrzeniami za najmniejszy hałas.
Przecież to nie wina Pottera, gdyby Draco stąpał głośniej, Harry'ego nie byłoby słychać.
Blondyn machnięciem różdżki rozpalił płomienie i wrzucił w ogień coś, co wyglądało jak brokatowa mąka. Będą piec brokatowe babeczki? Wymamrotał jeszcze jakieś zaklęcie i wepchnął Pottera w ogień.
Chłopak już miał zastanawiać się co krzyknąć ale magia porwała go ze sobą.
Ostatnie co usłyszał to metaliczny głos krzyczący o jego ucieczce, wskakujący do kominka Malfoy i jego ostry, głośny krzyk.
-Bombarda!
Harry stwierdził nieprzytomnie, że śmierciożercy raczej za nimi nie polecą, pofiuują czy cokolwiek mogli zrobić, a następnie wylądował twarzą na zakurzonej podłodze.
~*~
Potter był szturchany. Leżał sobie spokojnie na podłodze, starając poradzić sobie z przerażającym uczuciem pustki ale Malfoy uparcie szturchał go w żebro swoim arystokratycznym butem.
Malfoy?!
Harry poderwał się na równe nogi, nagle dziwnie przytomny. Zachwiał się i przewrócił poddając przez chwilę szarpiącymi jego ciało torsjami i zwrócił na dywan. Ugh, obrzydlistwo. Na szczęście jego żołądek był tak pusty jak pudełko czekoladowych żab pozostawionych na pastwę Rona więc nie było tak źle. Wybraniec podniósł się z trudem do pionu, obmacał kieszenie telepiącymi się rękami i stwierdzając, że nie ma różdżki spróbował przedostać się na przeciwległy koniec pokoju. Malfoy nie wyglądał na zbyt chętnego do zabicia go, jedynie przypatrywał się z obrzydzeniem widniejącej na dywanie bezbarwnej plamie pozostałej po próbie pozbycia się przez Pottera żołądka, więc Harry rozejrzał się uważnie po salonie. Bo był to salon. Staromodny, zakurzony salon ze kanapą, starym fotelem, starym stoliczkiem, starym kominkiem i starymi, zwiędłymi kwiatami.
Na stoliczku stał - wyglądając zupełnie nie staro - gramofon.
A naprzeciw bohatera stał - z pewnością młody - Draco Malfoy. Zaprzestał kontemplacji Potterowych wnętrzności i opierał się nonszalancko o framugę założonymi na piersiach rękami i świdrując Harry'ego szarymi oczyma.
Harremu się to nie podobało. Coś było nie tak. Ale, że nie czuł się zagrożony, nie tak jak ze śmierciożercami, czy Voldemortem postawił na zachowania czysto szkolne.
- Czego się gapisz Malfoy? - Warknął zupełnie nieprzyjemnie. Malfoy uniósł brew przypatrując mu się drwiąco.
- Tyle warte jest twoje życie? - Harry zamarł. Czyli naprawdę? Malfoy go... uratował?
- To znaczy... dzięki. Chyba.
Ślizgon jedynie uniósł brew. Harry przyżał mu się ze zdziwieniem. Spodziewał się bardziej ... Agresywnej reakcji. 
- Mam parę pytań Malfoy. Czemu mi pomogłeś? Przecież to... Nienaturalne! O co chodzi? Gdzie ja jestem i - do cholery - czemu jeszcze żyję?! - Zabrzmiało to bardziej nie miło niż zamierzał, ale nie zawracał sobie tym głowy. Ledwo się kontrolował. 
- Pytania potem Potter. Trzeba się najpierw upewnić, że przeżyjesz. 
- Jestem całkowicie zdrowy! Zosta... 
 - Nie, nie zostawię cie w spokoju - Syknął Draco podchodząc do niego - Jesteś wyczerpany, wygłodzony i odwodniony, a na dodatek zostałeś potraktowany wieloma czarno magicznymi klątwami na czele z Cruciatusem i wszystko boli cię tak, jak po Doloriusie*. - Widząc jak Harry otwiera usta by zaprotestować złapał go za ramię. Pottera zamroczyło i jęknął z bólu. Przed oczyma zatańczyły mu mroczki - Wiem jak to jest. - Oczy śmierciożercy błyszczały niebezpiecznie. 
Wie jak to jest? Przecież to... Ślizgon pociągnął go i pchnął na kanapę wzbudzając tumany kurzu. 
 - Skąd mam wiedzieć, że nie chcesz mnie otruć? - Spytał Harry, gdy latorośl Malfoy'ów wcisnęła mu do ręki eliksir o głębokim, fioletowym odcieniu 
 - No właśnie, nie możesz wiedzieć. Ale myślę twój mózg, lub jakakolwiek komórka, która się w nim ostała może stwierdzić, że zabić mogłem cie wcześniej. A zamiast tego cie uratowałem - Warknął. Potem zaczął faszerować go najróżniejszymi eliksirami, jednym gorszym od drugiego a gryfon przyjmował je posłusznie. Gdy skończył, Harry poczuł się lepiej. A właściwie gorzej. Ból niemal zniknął ale to sprawiło, że cała jego uwaga skupiła się na przeraźliwej pustce. Przed oczyma stanęła mu Hermiona. 
- Czy... Czy Hermiona? - Zapytał cicho Malfoya a ten jedynie wzruszył ramionami. 
- Tak. - Brak jakiegokolwiek uczucia w tym jednym słowie dobił Harry'ego. Jedynie siłą woli powstrzymywał się od płaczu. 
Rodzice, Syriusz, Dumbledore, Hermiona... Złość zastąpiła smutek. 
Voldemort, Bellatrix, Snape i... Żałował, że Lestrange jest tylko jedna.
Hermiona...
Czy to możliwe, żeby brak Gryfonki spowodował taką pustkę? Nie. Pustka po Hermionie była inna. Zupełnie inna od tej, która niemal go pochłaniała. 
- Potter? - Malfoy spoglądał na niego obojętnie - Jak się czujesz? - Harry miał już wybuchnąć, bo jak może czuć się osoba, która była świadkiem tylu... Potwornych rzeczy, gdy uświadomił sobie, że to pytanie czysto praktyczne. W końcu pytał go Malfoy. 
- Pusty - Wydusił z siebie. Spojrzał na ślizgona i doszukał się w jego oczach odrobiny czegoś na kształt... Współczucia? Teraz zupełnie się przeraził. Skoro współczuł mu nawet Malfoy, to co musiało się stać? 
- O... O co chodzi? - Wymamrotał. Czuł jak kręci mu się w głowie. Pewnie jeden z eliksirów ślizgona miał go uśpić. Draco odchrząknął. 
- Dowiedziałem się nieco, na temat zaklęcia, które rzucił na ciebie Czarny Pan... Nie miało na celu cie uśmiercić - Tu urwał na chwilę, ale zaraz kontynuował - Podejrzewam... Że było to coś, co w jakiś sposób miało... pozbawić cię magii. 
No tak. Pustka. Brak. Harry otworzył szeroko oczy z przerażenia. 
- To... Niemożliwe...
Voldemort pozbawił go magii.
Nie był już czarodziejem. 
Poczuł jak kręci mu się w głowie. Nigdy jeszcze nie czuł takiego przerażenia. 
- Nie... 
Potem nadeszła ciemność... 
Znowu.  
Czuł się, tak jak pięć lat temu. U Dursleyów. Nawet gorzej. 
Wtedy był niczyj. 
A teraz nikim.
~~~~~~~~ 
*Dolorius. Eliksir potęgujący ból. Zwykły dotyk sprawia od niego ból. A celowa krzywda powoduje straszne cierpienia. Draco trochę koloryzował :)

2 komentarze:

  1. okej... Harry żyje. Nie ma magii i to jest zajebiste.
    Więc... KIEDY NASTĘPNY ODLOT NA MARSA!!!!!???? Może tam nie będzie tak wspaniale piszących osób, żebym nie musiała sobie włosów z glowy wyrywać... Piękny szablon tak na marginesie :D
    Potter nie ma magi... jestem wręcz... ciekawa ciągu dalszego, wiec niestety, ale musisz się zająć Elle, Rosalie i Harrym więc się lepiej sprężaj:D :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebiście może jeszcze go dementor cmoknie? Wreszcie Potter na właściwym miejscu.

    OdpowiedzUsuń

Róbta co chceta, ale nie spamujta

Layout by Yassmine